Jak to jest, że można setki razy przechodzić tą samą drogą, mijać to samo drzewo i nawet tego nie zauważać? A wystarczy, że dziecko idzie tuż obok i świat nabiera innych barw.
Moje dzieci już są większe, ale udało mi się, tak myślę, zaszczepić w nich tę ciekawość świata i chłonięcie go wszystkimi zmysłami. Za każdym razem od małego zwracałam im uwagę na szczegóły, kazałam słuchać, zamykać oczy, wąchać, a potem patrzeć. I tak przechodzimy już kilka lat tą samą leśną ścieżką.
Mam wrażenie, że widoki jeszcze jesiennie, niedobudzone, niedopieszczone. W końcu to jeszcze luty.
Nie przeszkadza to badać, obserwować i robić notatki:
– Ciii… słyszysz? – pytam.
– Co? Cisza? – a po chwili – Ej, nie, ptaki śpiewają!
– Pamiętasz jak wchodziliśmy pod ten konar? – pyta córka.
– Pamiętam.
– W tamtym roku była tu woda i nam się nie udało.
– Ale w tym roku nie ma wody.
– Tylko konar od wody się zmniejszył.
– Nie, to ty urosłaś 🙂
Piękny to był spacer.
A w domu ciąg dalszy wiosennych kwiatów. Miły i słoneczny prezent w sam raz na pochmurny dzień.
lena